W biznesie płeć nie ma znaczenia, liczy się człowiek. Wywiad z Małgorzatą Nowicką

Polub nas na Facebooku

Veronique: Kiedy jechałam na spotkanie z Tobą przypomniałam sobie Twoje ostatnie wystąpienie i ćwiczenie, które pokazałaś uczestnikom. Pamiętam ich niepewne spojrzenia, kiedy wychodziłaś i wsiadałaś do windy. Co jest potrzebne (co trzeba umieć), żeby wsiąść z Tobą do windy?

MNMałgorzata Nowicka: Test windy, bo o tym ćwiczeniu pewnie mówisz, jest narzędziem do rozwijania umiejętności wychodzenia ze swojej strefy komfortu, a dodatkowo pozwala na nabycie zdolności szybkiego reagowania w nieoczekiwanych sytuacjach. Nigdy przecież nie wiadomo, kogo spotkamy w windzie. Wtedy mamy tylko parę minut, aby zareagować i zrobić “to” pierwsze wrażenie. Jeśli wchodzisz ze mną do windy to… na pewno musisz mieć odwagę na wyciągnięcie wizytówki, bo na 99 % ja zaczepię Cię pierwsza.

Z Twojego bio można wywnioskować, że nigdy nie bałaś się podejmowania wyzwań: współpracowałaś jako doradca wielkich korporacji, organizowałaś akcje społeczne o ogólnopolskim zasięgu, przekonywałaś do swoich działań znane osobistości z pierwszych stron gazet biznesowych i kolorowych magazynów. W takim razie ty też musiałaś ćwiczyć test windy… Dużo w Tobie odwagi?

Windę, w cudzysłowie, ćwiczę całe życie, dlatego teraz już wydaje mi się to łatwym zadaniem. Moi przyjaciele zawsze się śmieją, że z mojego życia można by napisać parę książek i nagrać całkiem niezły serial – mieszankę dramatu z komedią romantyczną i elementami thrillera (uśmiech). Każde nowe wyzwanie wymaga odwagi i ja akurat mam jej dość spore pokłady – potrafiłam np. odmówić współpracy coachingowej biznesmenowi z pierwszych stron gazet, bo akurat robiłam akcje społeczne i nie starczało mi czasu. Cztery miesiące do mnie dzwonił i jeździł, żeby mnie przekonać, że ta współpraca naprawdę jest mu potrzebna. Na koniec stwierdził, że wyłoży środki finansowe na rodzinę, której akurat pomagałam w zamian za jedno popołudnie. Do dziś mi wypomina w żartach te 4 miesiące, ale muszę przyznać, że to była jedna z najlepszych i najbardziej rozwojowych współprac, jakie prowadziłam w zakresie coachingowym. Na pewno oboje wiele skorzystaliśmy i się od siebie nawzajem uczyliśmy.
Ja z natury lubię ryzyko, przypływ adrenaliny i pewnie dlatego wiele działań podejmowałam nie bojąc się za bardzo, co będzie jeśli się nie uda, jeśli ktoś mi odmówi współpracy. Czasami bywało ciężko, bo to nie jest tak, że wystarczy sama odwaga i wtedy idzie gładko, ale czym byłoby życie bez wyzwań i czasami skakania na głęboką wodę? Pewnie gdyby nie ta moja skłonność do ryzyka, wewnętrzna odwaga i wiara w to, że jak nie spróbuję to się nie dowiem, czy mi się uda, nie pracowałabym z wieloma fajnymi osobami, nie miałabym przyjaciół na całym świecie, nie skończyłabym 4 kierunków studiów, nie zrobiłabym wielu, naprawdę wielu rzeczy. A tego bym najbardziej żałowała. No i nie miałabym swojej firmy, która jest szalonym projektem łączącym ludzi.

veronique_03_15_MN1-12Czyli bycie odważną przychodzi Ci z łatwością. Podczas wykładu o biznesie przyszłości zachęcałaś inne kobiety do bycia odważnymi. Jak kobiety mają rozwijać w sobie taką odwagę?
Kobiety przede wszystkim potrzebują odwagi, żeby nie stosować wymówek – „nie udało mi się bo jestem kobietą, facetom jest łatwiej” itp. Same sobie to wmawiamy, a nawet jeśli czasem jest to prawda, to czy to znaczy, że powinnyśmy rezygnować ze swoich planów i marzeń? Jeśli chcemy coś osiągnąć musimy po to sięgnąć. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Jak zakładałam firmę, to wszyscy mi mówili, że muszę być odważna, że ryzykuję itd. Wspólnie z Aleksandrą Wzorek poświęciłyśmy sporo czasu i pracy na to, co teraz jest już w dużej części sukcesem. W rok zbudowałyśmy firmę kreatywną, otwartą na rozwój i do której nie tylko klienci przychodzą chętnie, ale także pracownicy. Czy była nam potrzebna odwaga? Pewnie, że tak.
Miałyśmy wstępnie pomysł na firmę szkoleniową, bo tym w pewnym sensie przez jakiś czas głównie się zajmowałyśmy, ale to nam nie wystarczało. Stwierdziłyśmy że podejdziemy do tego szerzej, że stworzymy coś, co będzie kompleksowo doradzać osobom w biznesie i nie tylko, że połączymy to z naszymi pasjami – technologiami, ludźmi, edukacją, społecznym zaangażowaniem i biznesem. Nie było łatwo. Zrobiłyśmy wszystko inaczej niż mówią książki, strategie i eksperci. Złamałyśmy chyba wszelkie możliwe zasady tworzenia biznesu – nawet struktura naszej firmy i zasady w niej panujące to, jak na startup, całkowicie szalone podejście. Mało kto nas rozumiał, wszyscy radzili żebyśmy wybrały jeden kierunek, zdecydowały, co będzie naszym priorytetem. A my nie! Zrobiłyśmy wszystko po swojemu. Wiedziałyśmy, że czeka nas wiele pracy i nie zawsze będzie różowo. Na szczęście nic nie mamy dlatego, że jesteśmy kobietami – wszystko, do czego doszłyśmy, to wynik lat pracy, doświadczenia i wiedzy i płeć nie miała żadnego znaczenia. Odwaga nieidąca w parze z pracą nic nie da.
Szczerze uważam, że to często kobiety mają więcej odwagi od mężczyzn, a najgorszą z rzeczy, jakie robimy, to ciągłe porównywanie się do mężczyzn.

Uważasz, że porównywanie kobiet do mężczyzn w biznesie to błąd?
Zamiast porównywać się do kogoś na naszym poziomie lub wyżej – bez względu na płeć – mielimy ciągle to, czy kobiety są takie lub inne w stosunku do mężczyzn i odwrotnie. To musi być strasznie męczące dla wszystkich kobiet. Często też niesprawiedliwe. Nigdy nie zastanawiałam się, czy jestem lepsza w czymś czy gorsza od facetów. Jak poszłam na studia na fizykę medyczną byłam jedyną kobietą, do tego z najlepszym wynikiem egzaminacyjnym na tym wydziale i to na przełomie paru lat. Czy coś to zmieniło? Nic. Nie porównywałam swoich ocen z chłopakami, bo i po co? Nic by mi to nie dało – żadnego z profesorów to nie interesowało, czy jestem kobietą, tylko co mam w głowie.
Dla mnie problem polega na tym, że choć coraz więcej kobiet działa, promuje się i wymyśla kolejne projekty wspierające przedsiębiorcze kobiety, to ciągle jesteśmy na etapie dzielenia działań na kobiece i męskie. Do tego wydarzenia skierowane do tych dwóch grup to jak dwa inne światy. Nie spotkałam się jeszcze na żadnej konferencji dla mężczyzn ze stoiskami do wybielania zębów, możliwością zrobienia manicure, wystawcami garniturów, opcją kupienia pieluszek wielorazowych i szybkiego uzyskania porady typu „jak ją przy sobie zatrzymać”. Oj, to byłoby ciekawe wydarzenie. Tylko pamiętajmy o przywitaniu – żeby koniecznie przywitać wszystkich hasłem „Witam wszystkich przystojnych panów”. Dlatego w moim odczuciu ciągle my kobiety musimy się leczyć z pewnego zamykania się w swoich utartych wzorcach i przekonaniach. Musimy uwierzyć, że nie tylko możemy działać na innym pułapie biznesowym, ale też zacząć to robić. Coraz więcej kobiet zajmuje strategiczne stanowiska w firmach, coraz więcej otwiera swoje biznesy z dużym sukcesem. Ale ciągle jest to niewielki odsetek. A te, które należą do tej grupy nie są wyróżniane czy doceniane, o nich nie mówimy. Nie chwalimy siebie samych.

To w takim razie biznes prowadzony przez kobiety nie ma żadnych cech charakterystycznych? Margaret Thatcher powiedziała przecież kiedyś: „Jeśli chcesz, by coś zostało powiedziane – powierz to mężczyźnie. Jeśli chcesz by zostało zrobione – powierz to kobiecie.”
Oczywiście, że między kobietami, a mężczyznami są różnice, ale według mnie wszystko zależy od indywidualnych czynników. Znam zarówno kobiety, które całe życie „gadają”, ale nigdy nic z tego nie wynikło. A mam wokół siebie mężczyzn, którzy nic nie mówią, a działają. Wszystko zależy od sytuacji, grupy w jakiej się znajdujemy, sposobu wychowania i naszych osobowościowych predyspozycji.
To się zaczyna kształtować już w okresie bycia dzieckiem. Rodzice często traktują swoje dzieci w bardzo określony sposób tylko ze względu na płeć i to jest momentami przerażające. Często obserwujemy to w działaniach Instytutu Edukacji Pozytywnej, jaki z Aleksandrą Wzorek powołałyśmy w ramach działań CSR* naszej firmy, ale to już całkiem nowy temat (uśmiech).

 veronique_03_15_MN1-1Artykuł ukazał się w internetowym magazynie dla kobiet
VERONIQUE 03/2015.