Aneta Ryfczyńska – autorka magicznych książek dla dzieci

Polub nas na Facebooku

Już w październiku 2015 r. ukaże się Lulu – książka autorstwa Anety Ryfczyńskiej. To poetycka historia dla dzieci i dorosłych o autentycznym wyrażaniu siebie, o naszych pragnieniach, z których tak często rezygnują dorośli. Ilustrowana przepięknymi kolażami, w których świat dorosłych miesza się z magicznym światem niespełnionych marzeń widzianym jedynie przez tytułową Lulu. Przeczytajcie, co o książce mówi sama autorka.

stuk-puk-zobaczyla-spodnicelulu-wnętrze-ksiazki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

VERONIQUE: Kim jest tytułowa Lulu?

ANETA RYFCZYŃSKA: To mała dziewczynka, która pewnego dnia poczuła, że jest baletnicą. Dlatego cały czas nosi tiulową spódniczkę. Lulu, jak każde dziecko, patrzy na świat inaczej niż dorośli – patrzy sercem – i widzi więcej niż oni.

To znaczy co?

Lulu umie dostrzegać w dorosłych ich wewnętrzne dziecko, ich zamiłowania, których się wyrzekli, a realizacja których być może uszczęśliwiłaby ich. Panią z kiosku, która marzy o hodowli róż, Lulu widzi z wiankiem na głowie. Dorośli nie widzą kwiatów u pani kioskarki – widzi je tylko Lulu.

Każdy z nas jest w stanie poczuć, czego tak naprawdę chce, co jest jego zamiłowaniem i co lubi robić. Lulu lubi tańczyć, więc jest baletnicą, przynajmniej teraz, w tym momencie swojego życia. Jednak dorośli, którzy występują w książce, nie realizują swoich pragnień, mimo, że w głębi duszy czują, że to dałoby im spełnienie. Wyjątkiem jest pan Franciszek – stary przyjaciel babci Lulu. Przy nim Lulu nie widzi żadnych rzeczy niewidocznych dla innych – żadnej gitary, ani kwiatów we włosach. A to dlatego, że pan Franciszek jest pisarzem i jest autentyczny w tym, co robi, dlatego Lulu widzi go takim, jaki jest – widzi go pisarzem.

Skąd czerpałaś inspirację do napisania książki? Czy Lulu istnieje naprawdę?

Tak, Lulu to moja sześcioletnia córka Ula – tak właśnie nazywamy ją w domu, bo sama tak o sobie mówiła. Ula rzeczywiście przez cały rok nosiła tiulową spódniczkę. Bez względu na pogodę i porę roku. Nawet zimą wkładała ją na ocieplane spodnie.

Mały Książę Antoine’a de Saint-Exupéry’ego? Powołujesz się na cytat z tej książki…

Prawdziwie widzi się tylko sercem. Reszta jest niewidoczna dla oczu. Tak, we wstępie zawarłam tę właśnie sentencję. Niemniej pisząc książkę nie myślałam o dziele Saint-Exupéry’ego. Jednak, gdy oglądałam film razem z moją córką uderzyło mnie, że moja książka jest przecież dokładnie o tym samym.

Książkę o Lulu ilustrują zdjęcia, nie rysunki. To nietypowe w przypadku publikacji dla dzieci.

Gdy moja córka przez rok nosiła swoją ulubioną spódniczkę z tiulu, często ją fotografowałam. Robiłam jej zdjęcia w przeróżnych sytuacjach. Powstała z tego piękna kolekcja. Ona również była dla mnie inspiracją. Ponadto, wykorzystanie zdjęć pozwoliło na zilustrowanie przenikających się światów – rzeczywistości dorosłych i świata widzianego przez Lulu. Daria Dróżdż – autorka tych zdjęć i finalnych ilustracji – najpierw fotografowała ludzi, a następnie komputerowo „doklejała” im różne przedmioty. Zależało mi na wielowymiarowości ilustracji, jednak wszystko pozostawiłam fotografowi – powstałe obrazy to efekt pracy i inwencji Darii.

Jak powstawała książka?

Tekst powstał w ciągu dwóch dni. Jest krótki, ale bardzo esencjonalny. Niektórzy twórcy mówią, że potrzebują natchnienia. Inni, że nie ma czegoś takiego jak natchnienie, że ich dzieła są wynikiem regularnej pracy. Mój tekst powstał w ciągu dwóch dni. To było jakby w ułamku chwili, jak ta żaróweczka, która zapalała się nad głową pomysłowego Dobromira. Obserwowałam Ulę na placu zabaw i nagle „bing” i powstał tekst.

Oprócz mnie, nad książką pracowała Blanka Łyszkowska z wydawnictwa Co Ja Na To oraz artystka Daria Dóżdż. W rolę małej Lulu wcieliła się Anika. Bardzo zaangażowali się także rodzice małej modelki, za co jestem wszystkim bardzo wdzięczna.

Lulu nie jest Twoją pierwszą książką…

Nie. Wcześniej razem z Joanną Berendt napisałyśmy Bajki o empatii. To bajki dla dzieci o rozpoznawaniu i nazywaniu uczuć, mają na celu uczyć dzieci empatii przede wszystkim do siebie –  tego, że to, co się z nimi dzieje jest normalne i może się wydarzyć, że przeżywamy różne emocje i to jest naturalne. Kolejnym etapem jest nauka empatii do drugiego człowieka, które może przeżywać takie same emocje. Dopiero kiedy dzieci wiedzą co się z nimi dzieje, są w stanie to wyrazić.

Skąd brałyście pomysły na bajki?

Nasze bajki wzięły się z naszego doświadczenia i obserwacji najbliższego otoczenia: naszych dzieci i ich kolegów i koleżanek.Mi zależało żeby pisać dla Uli i pokazywać jej, że próbuję zobaczyć świat jej oczami, z perspektywy małego dziecka.

Chcemy nasze doświadczenia pokazywać także innym rodzicom. Na naszym blogu pojawiały się też artykuły. I tak Asia skupiała się na relacji rodzic – dziecko, ja zaś chciałam skupić się na rodzicu. Pokazać, że może odczuwać złość i nie musi być idealny.

Interesujesz się NVC (z ang. Non Violence Communication), czyli Porozumieniem Bez Przemocy. Czy to Ci pomaga w pisaniu dla dzieci?

Tak. Zainteresowałam się tą ideą, gdy zostałam mamą ze względu na relacje zarówno z córką, jak i mężem. Skończyłam szkołę trenerów i szkolenie dla mediatorów, a Porozumienie Bez Przemocy jest jednym z moich podstawowych narzędzi w pracy z grupą na warsztatach.

NVC otworzyło mi oczy. Jednym z głównych założeń NVC jest to, że każdy człowiek ma potrzeby i potrzeby każdego z nas są równie ważne. Jednak możemy się różnić w realizacji tych potrzeb.

W empatii  zakładamy, że to co buduje bliskie relacje z innymi to potrzeba kontaktu. I żeby być w kontakcie z drugim człowiekiem, ważne jest by wiedzieć, co się z nami dzieje teraz i potencjalnie być w stanie usłyszeć co dzieje z drugim człowiekiem, stąd nasze bajki o empatii.

Czujesz się ekspertem od wychowywania dzieci?

Nie, skądże! Nie jestem ekspertem i wcale się nim nie czuję. Wiem o nich tyle, ile wiem o własnej córce. Przyglądam się jej i żyję z nią. Nie wiem jakie są inne dzieci, bo to rodzic wie najlepiej jakie ma dziecko, jakim ono jest człowiekiem.

Za to patrzę na rodzicielstwo przez pryzmat założeń Porozumienia Bez Przemocy. Kiedy widzę na podłodze płaczące i krzyczące dziecko, to nie oceniam. Nie myślę wtedy: „o, mama nie daje sobie rady”, tylko, że „coś ważnego się tam teraz dzieje”. Może mama przeżywa teraz jakąś frustracje… sama często je miewam. Staram się domyśleć, co w takich sytuacjach dzieje się u rodzica, ale z drugiej strony coś także dzieje się u dziecka.Jeśli moja córka z jakiegoś powodu nie chce się witać, gdy wchodzimy do pomieszczenia z ludźmi, to nie zakładam, że mam złe, czy źle wychowane dziecko, ale że z jakiegoś ważnego dla niej powodu ma ona kłopot z tym, żeby wejść i się przywitać.Może musi się rozejrzeć po nowym miejscu, oswoić je trochę realizując tym samym potrzebę poczucia bezpieczeństwa.Może nie jest w stanie się teraz skupić na witaniu.

Z wykształcenia jesteś projektantką ubioru. Ludzie nie pytają Cię, czemu nie projektujesz?

Pytają, a ja odpowiadam, że to było fajne na pewnym etapie życia. Ale nie teraz. Projektowanie nie daje mi już takiej radościjak pisanie, jak dzielenie się własnym doświadczeniem z innymi ludźmi. Pisanie jest teraz czymś od czego nie mogę się powstrzymać, piszę z Asią bajki, piszę artykuły na bloga Życie na  miarę, pisze książki dla dzieci. Poza tym miałam po prostu potrzebę pisania, wyrażania siebie w ten, a nie inny sposób. Zgodnie z tym co widzi i chce nam przekazać Lulu, realizuję siebie.

aryfczynska-male

Aneta Ryfczyńska

Autorka Lulu – książki dla dzieci i rodziców o autentycznym wyrażaniu siebie. Współautorka bloga Przyjaciele żyrafy i dwóch tomów bajek o empatii.

Jestem trenerką rozwoju osobistego. Fascynuje mnie moda, rozwój osobisty, praca z ciałem. Uwielbiam zabawy ubraniem i tkaninami. Obecnie prowadzę warsztaty dla kobiet, gdzie przez pracę z wyglądem wspieram je we wzmacnianiu poczucia wartości.

www.anetaryfczynska.com