Polub nas na Facebooku

Izolacja i depresja
Przypadek hollywoodzkiej gwiazdy nie jest wyjątkiem. Osoby dotknięte ortoreksją zdają się być znawcami tematu – czytają książki, śledzą żywieniowe nowinki, o jedzeniu wiedzą wszystko! Tyle, że informacje traktują wybiórczo skupiając się na szkodliwości i zagrożeniach. Nie mogą zrozumieć innych, którzy „trują się”, bo nie przestrzegają tych samych zasad co oni. Czują, że mają misję i zaczynają pouczać, czasami wręcz terroryzując otoczenie. Rezygnują ze spotkań w gronie znajomych i rodziny nie chcąc spożywać posiłków na mieście, a nawet tych przygotowanych przez kogoś innego. To co dla jednych jest zdrowym jedzeniem, ortorektykom wydaje się być szkodliwe. Przykładem może być gotowana marchew – pełne witaminy A i C warzywo o dużej zawartości beta-karotenu, żadnego tłuszczu, cukru etc. Dla chorego zaś to produkt o wysokim indeksie glikemicznym nienadający się do spożycia, jeśli nie wiadomo skąd pochodzi i w jakiej wodzie został ugotowany. Ortoretrycy odsuwają się od ludzi, a ludzie od nich. Następstwem jest izolacja społeczna, a często także depresja.

Choroba duszy
Ortorektycy często trafiają do lekarza, gdy coś złego zaczyna się dziać z ciałem. Stosowane terapie farmakologiczne tylko tymczasowo poprawiają stan pacjenta. Bo działać trzeba gdzie indziej – ortoreksja to przede wszystkim choroba duszy. Konieczne jest leczenie u psychologa. Ortoreksja odbiera nie tylko zdrowie, ale i radość życia, przyjaciół, a czasem nawet rodzinę. Żeby przezwyciężyć chorobę terapia jest niezbędna. Lidka, u której zaczęło się od rezygnacji z białego pieczywa, dziś nie może patrzeć na nic innego niż chlebek ryżowy i sok z brzozy – tylko to uważa za bezpieczne, nieskażone. Pytana o swoją dietę sprzed ery „zdrowego” żywienia, przyznaje, że kiedyś uwielbiała sernik babci – taki prawdziwy, z rodzynkami. Leczę się, ale nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek zdołam sięgnąć po coś tak obrzydliwego – przyznaje.

ortoreksja---portal