Odważ się w końcu

Polub nas na Facebooku

Pamiętam ten dzień, jakby to było dziś. Wiosenne popołudnie, kilka lat temu. Przemierzam chodnik z bliską mi osobą i ogarnięta fascynacją, bo poznałam kilka nowych słów w języku obcym, wypowiadam jakieś angielskie przysłowie. W odpowiedzi słyszę spazmatyczny śmiech i pytanie: jak Ty mówisz po angielsku? Mój uśmiech gaśnie, a ja mam ochotę zamilknąć i nie wypowiadać się już nigdy, w żadnym języku świata.

Uwielbiam różnorodność. Obce języki i inne kultury fascynują mnie od dawna. Jednym z moich wielkich marzeń jest bycie poliglotką i to właśnie z tym chciałabym związać swoją przyszłość zawodową. Nauka języków nigdy nie sprawiała mi trudności, a jednak blokada przed mówieniem, która narodziła się pewnego wiosennego popołudnia, przeszkadzała mi w realizacji mojego celu.

Kilka miesięcy temu trafiłam na kanał ItalianiPoPolsku. Andrea i Alessandro zamieścili wtedy zaledwie 3-4 filmy, więc obejrzałam cały materiał w kilka chwil. Byłam pod wrażeniem. Zachwyciły mnie odwaga i ogromny dystans do siebie tych dwóch młodych Włochów. Dostałam porządnego motywacyjnego kopa i zaczęłam wierzyć, że ja też kiedyś z przekonaniem będę mogła powiedzieć: si, parlo la lingua italiana…

Zaczęłam poznawać w sieci ludzi z innych krajów i rozmawiać z nimi przez Skype. Pewnego razu usłyszałam od swojego rozmówcy, że Polka mówiąca ze słowiańskim akcentem po włosku jest… sexy! Tych kilka słów od zupełnie obcego mi człowieka niespodziewanie podbudowało moją pewność siebie. Chyba wtedy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że faktycznie coś w tym może być, bo sama uwielbiam słuchać jak obcokrajowcy mówią w naszym języku – nieco nieporadnie, z przesadną starannością i popełniając śmieszne, rozczulające wręcz, błędy.

Mijał czas, a ja uczyłam się sama, przez co moja angielska wymowa nadal była bardzo słaba. Pisząc często korzystałam z translatora. W międzyczasie przerabiałam kolejne lekcje w samouczkach. Już po kilku dniach zaczęłam zauważać błędy w tłumaczeniu translatora Google i korygować je. Lecz wkrótce znowu usłyszałam coś, co podcięło mi skrzydła: Nie pisz więcej po angielsku. Ale nie poddałam się, zaczęłam mówić, a moi znajomi z różnych końców Świata zaczęli mnie rozumieć!

Dziś wciąż robię błędy, ale mówię coraz więcej. Obserwuję mechanizmy językowe i zaczynam je stosować. Osłuchuję się z językami. Napisałam pierwsze zdanie po arabsku! Zdanie si, certo! (po włosku: tak, oczywiście!) weszły na stałe do mojego codziennego języka, a w moje myśli wkradają się obcobrzmiące słowa. Nie przestałam się starać, ale przestałam się przejmować, bo widzę, że obcokrajowcy cieszą się, kiedy ktoś uczy się ich języka i są ogromnie wyrozumiali. Czasami poprawiają nasze zdania, czasami zaśmieją się życzliwie. Niestety najczęściej, to my – Polacy, nawzajem podcinamy sobie skrzydła i blokujemy się w rozwoju. Zawstydzamy się i przestajemy próbować. Przez ostatnie tygodnie nauczyłam się więcej niż przez wcześniejsze lata. A wystarczyło się przełamać.

AZ O autorce:

Agnieszka Zyśk
Blogerka z zamiłowania. Pełna humoru optymistka. Twierdzi, że jest nieśmiała, ale kiedy trzeba, potrafi przełamywać kolejne bariery. Lubi się uczyć języków obcych (zwłaszcza tych rzadko spotykanych). Do doskonalenia swoich umiejętności lingwistycznych uwielbia wykorzystywać możliwości, jakie daje Internet. Swoimi doświadczeniami chętnie dzieli się na swoim blogu rytmklawiatury.pl