Cierpienie jest wszędzie. Obrazy Fridy Kahlo w Poznaniu

Polub nas na Facebooku

Cierpienie jest wszędzie. Widać je w jej zastygłym wyrazie jej twarzy, krwawiącym sercu, w potoku łez, w obnażonym ciele…  

FK-1

Po raz pierwszy od wielu (a dokładnie od 62) lat mamy okazję podziwiać obrazy Fridy Kahlo w Polsce. Wystawa „Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski kontekst” przybliża mało znane wątki z życia artystów związane z naszym krajem – bliskie znajomości z artystkami polskiego pochodzenia  (Fanny Rabel – uczennicą Fridy oraz Bernice Kolko – fotografką dokumentującą życie malarki) a także historię największego i najbardziej tajemniczego obrazu Kahlo „Mesa herida” (Zraniony stół), który zaginął w 1955 r. właśnie w Polsce.

635615419971948611-rivera27

Wystawa to trzy sale, w których prezentowane są m.in. dzieła uczniów Kahlo oraz kolekcja zdjęć przedstawiających artystkę (nie tylko przy pracy). Ale, oczywiście, największą atrakcją są obrazy samej Fridy.

20171013_174027-1

Mimo, że jest ich niewiele, to właśnie one przyciągają tłumy. Tych kilkanaście obrazów ogląda się z kołatającym sercem. Sercem współczującym – cierpiącym i niespokojnym. Bije z nich fizyczny ból i niepokój. Demony, które dręczyły niegdyś Fridę, teraz dręczą oglądających.

Cierpienie jest wszędzie. Widać je w jej zastygłym wyrazie jej twarzy, krwawiącym sercu, w potoku łez, w obnażonym ciele. Fizyczny ból, pragnienie macierzyństwa i miłość do Diega zapisane są w symbolach, z których Kahlo – niczym z puzzli – układa przemyślane kompozycje. Niektóre z elementów są ponadczasowe i międzykulturowe np. portret Diega umieszczony na czole Fridy, albo Rivera jako nagie, maleńkie dziecko, inne – czytelne dopiero przy znajomości kultury meksykańskiej lub symboliki starożytnej kultury Majów. Dlatego zachęcam, by zwiedzać wystawę z przewodnikiem (przynajmniej tę właśnie część).

Dzięki zrozumieniu poszczególnych elementów, cierpienie i niespełnienie, wypełniające życie malarki, są jeszcze bardziej wyraziste, cielesne, wręcz nie do zniesienia. Pragnienie zostania matką i fizyczna niemożność donoszenia ciąży. Szaleńcza miłość do Rivery i cierpienie, jakie jej zadawał, zdradzając ją nawet z jej siostrą. Zamiłowanie do sztuki i kultury Meksyku oraz poczucie wyobcowania. Fridą miotały przeciwności i je wszystkie zapisała w swych dziełach. Dualizm, brutalny podział otaczającego świata, rozdwojenie i dysharmonię, od której nie mogła się uwolnić, zaklęła w swych pracach. Noc i dzień, życie i śmierć, jasność i ciemność często stanowią tło jej obrazów.  Na jedynej martwej naturze jej autorstwa dwie połówki arbuza nie pasują do siebie.

20171013_175110-1

Nie mogłam przejść obojętnie obok obrazu, na którym Frida trzyma Diega niczym noworodka, a sama obejmowana jest przez starożytną boginię życia. Tak jak ona, artystka ma poranioną klatkę piersiową. Z piersi bogini leci życiodajne mleko, z piersi Kahlo tryska krew. Twarz Fridy tylko na pozór jest nie wzruszona, po policzkach płyną łzy. Tłem jest dzień i noc, słońce i księżyc, obejmujące wszystkich trojga wielkie dłonie życia i śmierci. Całość oplatają rośliny – niektóre suche i martwe.

20171013_175034-1

Jednak największe wrażenie wywarł na mnie szkic – studium ciała Fridy roniącej dziecko.  Płód połączony jest z niedoszłą matką. Pępowiną ciasno oplata krwawiącą, płaczącą malarkę. Jej ciało podzielone jest na dwie połówki – jasną i ciemną. Jest niesymetryczne, niezdolne wydać potomka na świat. Krew płynąca z macicy Fridy pada na glebę, podlewa roślinność – symbol życia, ale w kulturze meksykańskiej także cierpienia.

Wystawę możecie oglądać do 21.01.2018 w Centrum Kultu Zamek w Poznaniu. Polecam!

Więcej o jej życiu i twórczości przeczytacie w tym artykule.